Mieliśmy okazję być w tej restauracji już kilkanaście razy. Odwiedzamy ją, jak tylko przyjeżdżamy do Karpacza. Dlaczego aż tyle razy, skoro wokół jest tyle innych miejsc, gdzie można zjeść? Otóż, na samym początku usłyszeliśmy muzykę góralską spacerując po deptaku w Karpaczu, później zachwycił nas regionalny wystrój wnętrza, następnie dosyć obszerna karta dań. Wiadomo, że samą kartą się nie najemy, więc zaryzykowaliśmy i zamówiliśmy najpierw przystawkę, później właściwe danie. I tu się przeliczyliśmy, oczywiście pozytywnie. Na przystawkę wzięliśmy pajdy chleba ze smalcem i ogórkiem, ot taka przegryzka przed kolacją. Podano nam kilkanaście dużych "skibek" i do tego masę pysznego smalcu w osobnym pojemniczku. Masa jedzenia, a my jeszcze zamówiliśmy dania na kolację!!!. Dostaliśmy pełne półmiski jedzenia! Jak to można było dać radę zjeść? Oczywiście nie daliśmy. Było tego bardzo dużo :) do tego muzyka i wystrój zrobiły swoje. Obawialiśmy się słonego rachunku, ale ceny, w porównaniu do ilości i smaku był tanie.Skończyło się na tym, że po powrocie z wyjazdu do domu postanowiliśmy urządzić tam nasze przyjęcie weselne. Od tego czasu minął już rok, a my nadal odwiedamy to miejsce i miłą obsługę. Porada: najlepiej iść do tej restauracji głodnym :)